Carpe diem
Dzisiaj nie o filozofii i nie o receptach na życie – bohaterem tego postu jest znany powszechnie… karp!
Od dziesiątek lat karp jest w Polsce i nie tylko – w różnych postaciach – nieodłącznym elementem świątecznego stołu. W czasach dawno i słusznie minionych na nowo odkryty – dzisiaj często wyśmiewany, jako relikt owych trudnych czasów. A przecież już Rzymianie w I wieku n.e. hodowali pierwsze udomowione odmiany karpia, choć dopiero w Średniowieczu powstały stawy hodowlane, w których masowo hodowano karpie – stawy te były przeważnie własnością klasztorów i szlachty. Nie jest więc całkiem prawdą, że karp na świątecznym stole to wymysł komunistów – po prostu ktoś przypomniał sobie o tej dużej i smacznej, a przy tym łatwej w hodowli rybie, która szybko zajęła honorowe miejsce na wigilijnym stole.

We Frankonii karp jest od wieków popularną rybą – zwłaszcza w okresie jesienno-zimowym. Na odbywających się jesienią kiermaszach dożynkowych i później na jarmarkach bożonarodzeniowych można uraczyć się pieczonym na głębokim tłuszczu filetem z karpia w formie chipsów, a w lokalach można zamówić całego pieczonego we frytownicy karpia.

Wiele miejscowości w Niemczech ma w herbie karpia – w Łużycach (Lausitz) znajduje się też największy kompleks hodowlany: 335 stawów, zajmujących łącznie powierzchnię 3 tysięcy hektarów.
Tak więc nie gardźmy karpiem: to nie symbol socjalistycznej biedy, a tradycyjna i od stuleci obecna na stołach świątecznych ryba!
You must be logged in to post a comment.