Obok nasWyróżnione

Cena fanatyzmu

Dzisiaj w Polsce rządzący – spłacając dług wdzięczności wobec polskiego Kościoła (pseudo)katolickiego – doprowadzili do faktycznego zakazu aborcji, stawiając Polskę w jednym rzędzie z najbardziej zacofanymi krajami świata, jak Salwador, czy Arabia Saudyjska. Kraj w środku Europy, jeszcze nie tak dawno wskazywany jako prymus rozwoju wśród krajów dawnego bloku wschodniego, dzisiaj odrzucił dorobek cywilizacyjny kilkudziesięciu – ba, kilkuset – lat i cofnął się do czasów powszechnego religijnego fanatyzmu: do mroków średniowiecza.

Nie chcę się tutaj zajmować stroną medyczną aborcji, ani szukaniem odpowiedzi na pytanie, kiedy właściwie zaczyna się życie – tym zajmują się naukowcy i filozofowie. Chciałbym natomiast wskazać coś, co od tysiącleci leży u podstaw wszelkiego wstecznictwa i zacofania na świecie: religijny fanatyzm wszelkiej maści.

Kiedy mówi się dzisiaj o religijnym fanatyzmie, większości przychodzą do głowy takie obrazy:

Fanatyczni islamiści, którzy niosą w świat zniszczenie i terror w imieniu ich boga to oczywiście koronny przykład fanatyzmu. Ale fanatyzmem religijnym jest także postawa tej kobiety, która została przez Kościół Katolicki uznana za świętą:

Tak, to ta kobieta, która z jednej strony opiekowała się chorymi w Indiach, z drugiej strony sama przyczyniała się do ich cierpień, odmawiając im nowoczesnej pomocy medycznej w imię doktryny „cierpienie uszlachetnia”. Ujawniono, że na kontach jej fundacji posiadała miliony dolarów, a w magazynach piętrzyły się skrzynie z sprzętem medycznym, ofiarowanym przez dobroczyńców z całego świata. Te środki nie zostały wykorzystane do leczenia i pomocy chorym. I to jest najgorsza forma fanatyzmu religijnego – tak jak zmuszanie kobiet do rodzenia zniekształconych i obumierających płodów w imię religijnej doktryny.

Religijnym fanatyzmem wspierają się też chętnie wszelkiej maści faszyści i nacjonaliści:

Pod znakiem krzyża i z imieniem Boga na ustach głoszą oni pogardę i nienawiść dla inności, wrogość wobec postępu i zaprzeczenie wszystkiego tego, co leży u podstaw współczesnego świata, a co symbolizuje między innymi flaga Francji: wolność, równość i braterstwo.

Fanatyzm kwitnie w krajach, gdzie rządy dostają się w ręce organizacji religijnych, albo organizacje religijne mają znaczący udział w sprawowaniu władzy. Do krajów takich, jak Iran, czy Arabia Saudyjska, dołączyła przed pięciu laty także Polska. Za pomoc w przejęciu władzy partia rządząca ciągle płaci polskim hierarchom dobrami materialnymi i realnym wpływem na „rząd dusz”.

Znamiennym jest, że polski Kościół katolicki de facto oderwał się od tego Kościoła, którym dziś kieruje papież Franciszek. Polscy hierarchowie bardziej dbają o swoje dobra doczesne, majątki i bezkarność (pedofilia), niż o wierność naukom Jezusa Chrystusa. A dla większości polskich „katolików” bardziej liczy się proputinowska propaganda z Torunia, niż słowo papieża.

O fanatyzmie, jego formach i przyczynach można pisać doktoraty – ja chciałbym zwrócić uwagę na fakt, że fanatyzm najbardziej rozwija się w społeczeństwach biednych, zacofanych, o niskim poziomie wykształcenia i świadomości społecznej. Powiecie: przecież w Polace jest inaczej?

W tym momencie chciałbym przytoczyć zdanie prof. Osiatyńskiego, z jego ostatniego wywiadu dla „Newsweeka” w 2016 roku:

– Polskie społeczeństwo jest społeczeństwem pofolwarcznym, potrzebującym pana, który wysłucha i zajmie się naszymi prob­lemami. Tak naprawdę nasza transformacja nie polegała na wychodzeniu z komunizmu, tylko z folwarku. PRL to był prze­mysłowy folwark. Tylko że to wyjście nie wszystkim się udało. Wciąż tkwimy w folwarku, wciąż w odruchu folwarcznego my­ślenia wybieramy pana i oczekujemy, że załata dziurę w drodze, zajmie się wychowaniem dzieci i da na każde po 500 złotych.

Ta „folwarczność” odbija się także w stosunku Polaków do władzy, religii i Kościoła. Polacy wybrali PiS, bo PiS obiecał być „dobrym panem”, bo dał „pińcet”, bo pozwolił wejść w gumiakach do przedsionka pańskiego dworu i zebrać okruchy z pańskiego stołu. PiS i Kościół zdejmują z społeczeństwa i z jednostki ciężar odpowiedzialności, która to odpowiedzialność jest nieodłączną cechą każdego świadomego społeczeństwa.

Jaką cenę zapłacą Polacy za swój fanatyzm? To okaże się w najbliższych latach. Zapłacą przede wszystkim młodzi, którzy dzisiaj „olewają” to wszystko, co dzisiaj dzieje się w Polsce. Zapłacą izolacją w Europie i na świecie. Zapłacą wypranymi przez fanatyczną indoktrynację umysłami, niezdolnymi do funkcjonowania we współczesnym świecie.

Jeszcze jest nadzieja. Nadzieja, że wszyscy Polacy staną murem za kobietami i że odsuną od władzy religijnych fanatyków i pisowskich faszystów. Nikła to nadzieja, ale nie wolno z niej zrezygnować.