Dzień za dniemW zdrowym cieleWyróżnione

Zamiast narzekać

Zamiast narzekać na obecne warunki i na ograniczenia związane z koronawirusem, warto jest mieć pomysł na zorganizowanie sobie wolnego czasu. Skoro na coś nie mamy wpływu, to lepiej i zdrowiej dla nas będzie, to po prostu zaakceptować. Wszelkie próby buntu i narzekanie nie poprawią sytuacji, wręcz przeciwnie: odbiją się tylko na naszym samopoczuciu i zdrowiu psychicznym. Wiadomo, dobre myśli przyciągają pozytywne sytuacje, a uśmiech jest zaraźliwy.

Żeby zorganizować wędrówkę, nie trzeba jechać kilkaset kilometrów od domu, wystarczy rozejrzeć się na mapie, albo skorzystać z jakiegoś poradnika turystycznego i wybrać ciekawe miejsce w pobliżu naszego domu. W naszym przypadku padło tym razem na niewielką miejscowość w Środkowej Frankonii o nazwie Hohenstein, której główną atrakcją jest usytuowany malowniczo na skalistym wzgórzu średniowieczny zamek z XI wieku.

Wyruszyliśmy górskim szlakiem z Kirchensittenbach, skąd wybraliśmy dwunastokilometrową trasę wiodącą po szczytach łagodnch wzgórz. Głównym celem naszej wycieczki był ruch na świeżym powietrzu: taka forma odpoczynku dla zmysłów, relaks. Naszym zamiarem nie było wykazanie się dużym tempem marszu, czy zaliczenie większej odległości. Trasa miała być przyjemna i dostosowana do naszych możliwości i taka też była.

U podnóża zamku czekała na nas dodatkowa i niespodziewana (z uwagi na pandemię) atrakcja: mieliśmy okazję spróbować słynnych ptysiów, najlepszych w całej Bawarii, serwowanych w kawiarni Windbeutel-Cafe. Rzeczywiście, tak pysznych ptysiów nie jadłam jeszcze. Ja dostałam z leśnymi owocami i owocową polewą, z lodami w środku, a wszystko to przykryte bitą śmietaną i kruchutkim, puszystym jak mgiełka ptysiem. Mąż miał ptysia z karmelem, polewą czekoladową i orzechami zamiast owoców. Zazwyczaj podaje się tam owe ptysie na talerzach, jednak ze względu na pandemię kupujący podchodzili do okienka kawiarni, w maseczkach i utrzymując dystans, a słodkości otrzymywali w dużych jednorazowych, przeźroczystych (żeby choć trochę było widać wszystkie składniki) kubkach. Piękna, słoneczna pogoda sprawiła, że był duży ruch, większość gości przyjechała samochodami, byli też rowerzyści i piesi turyści – jak my. Zamiast przy stoliku usiedliśmy na pochyłej łące przyległej do kawiarni, gdzie delektowaliśmy się deserem i widokiem na zamek.

Wejście na sam zamek po wielu skalnych schodach było kolejną okazją do pozbycia się „ptysiowych” kalorii. Niestety, zwiedzanie zamku było z wiadomych powodów niemożliwe – w innych czasach można by w nim nawet przenocować. A więc wspięliśmy się tylko na najwyższą skałkę pod zamkowym murem, skąd roztaczał się widok na całą okolicę. Od zamku czekało nas jeszcze kilka kilometrów przez lasy i łąki, ale już było – przeważnie – z górki.

Tuż pod zamkiem ktoś ustawił na łące i wokół niej kilka figurek zwierząt, zrobionych z drewna i węgla drzewnego. Niektóre były z daleka łudząco podobne do prawdziwych zwierząt.

W drodze minęliśmy słynny w okolicy las, noszący nazwę „Märzenbecherwald” – od kwiatów, które w marcu pokrywają ściółkę leśną gęstym dywanem. Märzenbecher – po polsku śnieżyca wiosenna – to piękny kwiat, podobny do konwalii, jednak z żółtymi końcówkami płatków. Niestety, byliśmy za późno i kwiaty te już dawno przekwitły – było za to pełno zawilców.

W drodze na parking przysiedliśmy na długiej „koronowej” ławeczce (niem. Corona – Bank), na której krzyżykami były zaznaczone odstępy z dowcipnym dopiskiem „miejsce na pupcię”. Mile zaskoczyła mnie pomysłowość ludzi i ich poczucie humoru. Widać i w pandemii można wykazać się interesującą koncepcją, ideą, trzeba zwyczajnie tylko chcieć i próbować nowego.

Wycieczka sprawiła nam wiele radości. Kontakt z naturą działa leczniczo na psychikę, a ruch na ciało – nastraja pozytywnie do życia, do ludzi, relaksuje. Wszyscy wycieczkowicze, których mijaliśmy, schodzili z drogi albo dziękowali, kiedy my robiliśmy im miejsce na przejście, uśmiechali się i pozdrawiali. Nikt się nie złościł na wymagane odstępy, każdy starał się je utrzymać.

Nawet nie zdajemy sobie sprawy z tego, ile jest pięknych miejsc wokół nas. Swego czasu wielkie wrażenie, zrobiło na mnie Arboretum w Wojsławicach (jest czynne, sprawdzałam http://arboretumwojslawice.pl/ ), gdzie w zabytkowym ogrodzie botanicznym możemy przyjemnie spędzić czas, zachwycając się pięknem niespotykanych okazów różanecznika, azalii, liliowca i innych unikatowych roślin. To tylko 50 kilometrów od Wrocławia! Chyba, że ktoś woli góry, trochę na dziko, to blisko jest Ślęża. Natomiast dla miłośników zabytków ziemi dolnośląskiej jest całe mnóstwo obiektów do zwiedzania. Jedno z piękniejszych takich miejsc to Zamek Książ i jego imponujące wnętrza oraz zachwycające ogrody.

Jeden komentarz do “Zamiast narzekać

  • Przy planowaniu i realizacji wędrówki – tej i poprzedniej, jesienią 2020 – korzystałem z aplikacji i strony Komoot.de. Są tam tysiące sprawdzonych wędrówek pieszych i rowerowych, z dokładnym opisem i mapą z GPSem. a za niewielką opłatą nawet z nawigacją głosową.

Możliwość komentowania została wyłączona.