Rytuały Tybetańskie
Niejednokrotnie rozpisywałam się już o magicznym działaniu Rytuałów Tybetańskich, o ich odmładzającym wpływie na nasz wygląd, na poprawę witalności i dobrego nastroju. Ale przydatnych rad nigdy nie jest za dużo, bo wykonywanie tych ćwiczeń przynosi mnóstwo korzyści.
Najlepiej jest ćwiczyć z rana, przed śniadaniem. Wówczas sprawiamy, że nasz dzień zaczynamy w lepszym nastroju i zdrowiu. Początkującym wystarczą trzy powtórzenia każdego rytuału, to nie zajmie wiele czasu, kilka minut, dopiero potem stopniowo możemy zwiększać ilość powtórzeń. Na maksymalną ilość powtórzeń pięciu rytuałów wystarczy około piętnastu minut. Te kilka, czy kilkanaście minut poświęconych dla zdrowia i urody, zaprocentuje nam w bliskiej przyszłości lepszą kondycją, nie tylko fizyczną, ale i umysłową.
Teraz, kiedy nie możemy wychodzić z domu i mamy więcej czasu dla siebie, mamy szansę, aby zaszczepić w sobie bakcyla regularnych ćwiczeń. Cóż, zawsze najgorzej jest z systematycznością, ze zmianą nawyków. W końcu nawyki to nasza druga natura. A z naturą i charakterem trudno rywalizować, szczególnie w późniejszym wieku. Weźmy więc na poważnie maksymę: „Lepiej zapobiegać niż leczyć”.
Niektórzy narzekają, że im się nudzi – niestety, zawsze docenia się to czego się nie ma, albo to, co się utraciło. Moim zdaniem inteligentni ludzie nigdy się nie nudzą. Kobiety pracujące zwykle marzą o wolnym czasie, kiedy nie trzeba iść do pracy, robić codziennych zakupów, marzą o czasie na spokojne przeczytanie książki, czy zaległych czasopism, wypróbowania na sobie działania różnych specyfików, najlepiej przyrządzonych własnoręcznie, domowymi sposobami, z naturalnych składników. Jednak kiedy przychodzi taki czas i kiedy można czytać do woli, robić takie rzeczy, na które nigdy nie starczało czasu, nie potrafimy się zorganizować, albo po prostu, nie chce nam się. Nie możemy się skupić, myśląc o tragedii jaka dotknęła cały świat w postaci korona-wirusa, albo zbytnio ekscytujemy się głupotą niektórych polityków. To nas przykuwa do komputera, czy telefonu i nakręca negatywnie. Nic dobrego z tego nie wynika, ani dla zdrowia, ani dla urody.
Wiadomości z kraju w połączeniu z dobrą, poranną kawką podnoszą poziom adrenaliny i są niewątpliwie dobre na przebudzenie, ale niekoniecznie na poprawę nastroju i zdrowia. Natomiast systematyczne, poranne uprawianie Tybetańskich Rytuałów sprawia, że rozpoczynamy nasz dzień z radością, świadomi sił naszego ciała i umysłu, doświadczamy zadowolenia, jakie nam daje współpraca tych aspektów naszego bytu. Dążenie do życia w wewnętrznej harmonii czyni bogatszym nasze postrzeganie świata. Koncentrując się na oddychaniu i dokładnym wykonywaniu tych ćwiczeń, oczyszczamy nasz organizm z toksyn i złych emocji. Widać same plusy, ale quid pro quo – coś za coś. Wprowadzenie tych ćwiczeń wymaga od nas silnej woli i dobrej organizacji dnia, a także cierpliwości. Nagroda nie przyjdzie co prawda natychmiast, ale będzie tym większa, im więcej pracy i wysiłku włożymy w dążenie do celu. A tym celem jest lepsza, bogatsza jakość życia. Zdecydowanie się opłaci.
Nie może oczywiście obyć się bez pokus. Po przebudzeniu się nasz sprytny umysł chce się wymigać od nawet małego wysiłku fizycznego, który to zaplanowaliśmy sobie na początek dnia i podsuwa nam argumenty na nie, na usprawiedliwienie naszego lenistwa. A to, że już trochę późno i marzę o kawusi, że nie mam za wiele miejsca na ćwiczenia, albo dzieci zaraz będą się dopominać śniadania, albo że głowa ciężka, a może zacznę od jutra itp. Potrzebujemy tego typu wymówek, aby jak najszybciej dorwać się do jedzenia, laptopa, czy komórki, aby zanurzyć się w wirtualny świat. W ten sposób uciekamy tak naprawdę od poznawania siebie, od przeżywania życia, od dostrzegania przyjemności w prostych rzeczach. Nie cenimy swojego zdrowia, które jest tak kruche. Nie doceniamy swoich oczu dzięki którym, możemy podziwiać piękno otaczającego nas świata. Naszego słuchu, który pozwala nam słyszeć przecudowne dźwięki, a także innych zmysłów, wrażliwych na smaki życia. Jeżeli chcemy przedłużyć nasze życie i polepszyć kondycję psychofizyczną, to musimy sobie na to wcześniej zapracować, bo nic nie trwa wiecznie, a zegar tyka: tik-tak, tik-tak…