Dzień za dniemW zdrowym cieleWyróżnione

Wędrujemy

W niedzielę wybraliśmy się – po raz pierwszy od roku – na wędrówkę po okolicznych szlakach. Trochę jako trening, a trochę jako sprawdzian przed czekającym nas urlopem w Pieninach. Wybraliśmy trasę nie za długą, żeby się nie przeforsować, jakieś 10 kilometrów przy 220m różnicy poziomów.

Wystartowaliśmy na parkingu w małej miejscowości Obertrubach. trasa początkowo prowadziła przez pola na skraju lasu, gdzie mieliśmy okazję zjeść kilka czereśni prosto z drzewa.

W połowie drogi odwiedziliśmy ruiny zamku Leienfels z XIII wieku. Niewiele pozostało z tego zamku, ale ruiny są położone malowniczo na skale, na którą wspinają się amatorzy łażenia po pionowych ścianach skalnych.

Dalsza droga prowadziła znowu przez lasy i pola, do kolejnych ruin zamku Bärnfels. Zamek ten został wybudowany w XIII wieku wokół skały, która służyła za wieżę zamkową.

U stóp owej wieży – skały odpoczęliśmy trochę

i podziwialiśmy panoramę wioski u stóp zamku

Pogoda dopisała, wbrew prognozom nie było aż tak gorąco, ale do parkingu doczłapaliśmy resztką sił. Dobrze, że po drodze zrobiliśmy sobie piknik pod lipą, jakby odpowiadając na wezwanie zawarte w znanej fraszce „Na lipę” Mistrza Jana z Czarnolasu:

Gościu, siądź pod mym liściem, a odpoczni sobie!
Nie dojdzie cię tu słońce, przyrzekam ja tobie,
Choć się nawysszej wzbije, a proste promienie
Ściągną pod swoje drzewa rozstrzelane cienie.
Tu zawżdy chłodne wiatry z pola zawiewają,
Tu słowicy, tu szpacy wdzięcznie narzekają.
Z mego wonnego kwiatu pracowite pszczoły
Biorą miód, który potym szlachci pańskie stoły.
A ja swym cichym szeptem sprawić umiem snadnie,
Że człowiekowi łacno słodki sen przypadnie.
Jabłek wprawdzie nie rodzę, lecz mię pan tak kładzie
Jako szczep napłodniejszy w hesperyskim sadzie.