Kolory jesieni
Na jesień nie cieszymy się tak bardzo, jak na inne pory roku. Jesień kojarzy nam się ze smutkiem, przemijaniem i, co za tym idzie, z lękiem że coś się kończy, wywołując nostalgię. Jest to smutny czas, kiedy ptaki odlatują, drzewa zrzucają liście, przyroda tuli się do snu, a za oknem „O szyby deszcz dzwoni, deszcz dzwoni jesienny…” (wiersz Leopolda Staffa), ale żadna inna pora roku nie objawia się w tak przepięknych, niepowtarzalnych kolorach. W końcu jesień to pora zbierania plonów. TO CZAS niesamowitego bogactwa owoców, warzyw o przeróżnych kształtach i barwach, które daje nam natura. Z rozrzewnieniem wspominam cudowny, jesienny obraz drogi kasztanowej (tak ją wszyscy nazywali w mojej miejscowości) i zapach jesieni. To właśnie na tej drodze zbierałyśmy z siostrą kasztany, które potem oddawałyśmy do skupu i w ten sposób zarabialiśmy swoje pierwsze pieniążki (były też żołędzie, wcześniej ślimaki winniczki), które wpłacałyśmy na SKO.
Cykliczność przyrody nasuwa skojarzenia z cyklem naszego życia. Wiosna, to budzenie się do życia, świeżość , zieloność, radość. Lato to więcej słońca, cieplej, radośniej, leniwiej. Dojrzewanie, pielęgnowanie, pełnia życia. Potem przychodzi jesień, czas zbierania plonów, przygotowania się do chłodu, robienie zapasów. Co na wiosnę zasialiśmy, a przez lato wypielęgnowaliśmy, teraz możemy zebrać aby cieszyć się tym i ogrzewać podczas długich i chłodnych zimowych wieczorów. Wiosną i latem nie ma czasu na zadumę, za to jesień jest do tego idealna.
Moja ciocia mawiała, że każda pora roku ma swój urok, w każdej ukryte jest piękno. A że była już w sędziwym wieku, pięknie nazywanym „jesienią życia”, wiedziała co mówi. Jej pozytywne myślenie, pogoda ducha i radość życia, mimo różnych dolegliwości związanych z wiekiem, odejmowały jej lat i dodawały uroku. Bo skoro nie mamy na coś wpływu, nie ma co roztrząsać i użalać się nad sobą. Po pierwsze nic to nie zmieni, po drugie szkoda czasu; świat się nie zatrzyma, a od nas zależy, czy skorzystamy z darów natury, czy też zmarnotrawimy tę szansę oddając się narzekaniom i bezsensownym żalom . Pięknie mówi o tym ponadczasowy wiersz Asnyka „Daremne żale”, który towarzyszy mi przez cale moje życie. Jeszcze będąc w szkole podstawowej recytowałam go w konkursie recytatorskim. Wówczas jeszcze nie rozumiałam całego sensu słów autora, dopiero z czasem, z wiekiem, w pełni pojęłam sens i mądrość tej poezji.
W obliczu jesieni życia najgorszym i przerażającym scenariuszem schyłku życia była dla mnie wizja zgorzkniałej, złośliwej dewotki, niezadowolonej z własnego życia i żyjącej życiem innych osób. Starszej kobiety, która pluje jadem nienawiści do innych kobiet, które są szczęśliwe z własnych wyborów i odważyły się coś zrobić z własnym życiem, wbrew wszystkim dokoła. A co najgorsze, zasłaniające swoją ciemną duszę kościołem, czy fałszywą miłością. Wszystko po to, żeby ukryć swoje nieudacznictwo i egoizm. Niestety, wokół nas jest bardzo dużo takich osób, nawet w mojej bliskiej rodzinie. Kilkadziesiąt lat temu, przerażona i otoczona takimi osobami postanowiłam, że jeżeli mam żyć, to na pewno nie tak, by w perspektywie mojego życia stać się jedną z nich! Chcę mieć własne życie, przeżywać je, kierować nim i cieszyć się ze wszystkiego co mi los przyniesie, a nie żyć życiem innych. Pozostałam tej myśli wierna do dziś, dzięki temu nie mam twarzy pooranej zmarszczkami złośliwości – oczywiście zmarszczki są nieuchronne, ale wole te naturalne od uśmiechu. I jestem szczęśliwa!
Smutek jednakoż też może być piękny! Jeśli nie doświadczymy smutku, nie potrafimy przeżywać radości. Jesień nastraja twórczo, inspiruje. Czyż mogą być piękniejsze widoki, niż ten wstającej porannej mgły jesiennej, odkrywającej złoto-rdzawy dywan okalający drzewa? Wielu malarzy światowej sławy, zafascynowanych jesienią, uwieczniło swój zachwyt tą porą roku na płótnie. Wielu poetów zauroczonych jesienią stworzyło artystyczne obrazy namalowane piórem, które są skarbem naszej kultury i wiele z nich zostało wyśpiewanych przez wybitnych artystów, na przykładu Niemena („Wspomnieniu” Juliana Tuwima), czy też Skaldów (piosenka Agnieszki Osieckiej „W żółtych płomieniach liści”), albo Magdę Umer („Koncert jesienny”).
A na zakończenie pozostawiam Was sam na sam z pięknym i nastrojowym wierszem Jana Brzechwy pod tytułem „Listopad”
Złote, żółte i czerwone
Opadają liście z drzew,
Zwiędłe liście w obcą stronę
Pozanosił wiatru wiew.
Nasza chata niebogata,
Wiatr przewiewa ją na wskroś,
I przelata i kołata,
Jakby do drzwi pukał ktoś.
W mokrych cieniach listopada
Może ktoś zabłąkał się?
Nie, to tylko pies ujada.
Pomyśl także i o psie.
Strach na wróble wiatru słucha,
Sam się boi biedny strach,
Dmucha plucha-zawierucha,
Całe szyby stoją w łzach.
Jakiś wątły wóz na szosie
Ugrzązł w błocie aż po oś,
Skrzypią, jęczą w deszczu osie,
Jakby właśnie płakał ktoś.
Mgły na polach, ciemność w lesie,
Drga jesieni smutny ton,
Przyjdzie wieczór i przyniesie
Sny i mgły, i stada wron.
Wyjść się nie chce spod kożucha,
Blady promyk światła zgasł,
Dmucha plucha-zawierucha,
Zimno, ciemno, spać już czas.
You must be logged in to post a comment.