W zdrowym ciele

Placek po węgiersku

Dzisiaj podam Wam sprawdzony kilkakrotnie przepis na pyszną kaloryczną bombę, znaną jako placek po węgiersku, a w niektórych górskich regionach jako placek po bacowsku – w tym ostatnim wydaniu z gulaszem z jagnięciny. Przygotowanie tej potrawy wymaga czasu, choć nie jest baardzo pracochłonne, a jej końcowy efekt zależy przede wszystkim od jakości mięsa i od sprawności w smażeniu placków na patelni.

Zaczynamy od zakupów – podaję ilość składników na 7-8 porcji (placków).

Na placki ziemniaczane potrzeba będzie:

  • 2 kilogramy ziemniaków (mącznych)
  • 4 średnie cebule
  • 4 jajka
  • 4 czubate łyżki mąki
  • sól, pieprz
  • oliwa do smażenia

Na gulasz potrzebujemy:

  • 1,5 kilograma młodej wołowiny (przyrządzania z jagnięciny nie próbowałem, dlatego polecam wołowinę)
  • 4 średnie cebule
  • 4-5 ząbków czosnku (kto lubi, może dać więcej)
  • 1 cytryna
  • 2 rosołki wołowe lub drobiowe
  • 4 duże pomidory
  • 2 łyżki koncentratu pomidorowego
  • 3 czerwone papryki
  • 250g pieczarek (według gustu)
  • 2 torebki przyprawy do gulaszu Prymat lub Kamis.
  • pół szklanki czerwonego wina
  • jak ktoś lubi pikantnie, to pieprz cayenne lub ostra papryka do smaku
  • oliwa do smażenia

Najpierw kroimy wołowinę w kostkę, w sam raz na jeden kęs. Lepiej drobniej, niż na zbyt duże kawałki. Cebulę obieramy i kroimy drobno w kosteczkę, czosnek obieramy i drobno siekamy. Mięso mieszamy z cebulą i czosnkiem, oraz sokiem z cytryny i odstawiamy na 2-3 godziny w chłodne miejsce. W tym czasie możemy obrać ziemniaki i cebule do placków.

W ciężkim garnku z pokryciem teflonowym (granitowym) podgrzewamy oliwę i obsmażamy mięso. W pół litra gotującej się wody rozpuszczamy rosołki i zalewamy mięso. Dodajemy dwie torebki przyprawy, mieszamy i od tej pory gotujemy pod przykryciem na minimalnym ogniu. W międzyczasie kroimy pomidory (ze skórką) i paprykę w kostkę, dodajemy do garnka wraz z koncentratem pomidorowym. Jeśli chcemy dodać pieczarek, to kroimy je w plasterki i dodajemy. Podlewamy winem i dusimy na małym ogniu minimum dwie, lepiej trzy godziny, od czasu do czasu mieszając. Pod koniec gotowania mięso powinno być mięciutkie, a sos gęsty – pomidory i papryka rozgotowują się niemal bez śladu. Jeśli ktoś lubi na ostro, to może doprawić pieprzem cayenne, lub ostrą papryką. Jeśli w czasie gotowania zbyt dużo wody wyparuje, można dodać wody i trochę czerwonego wina.

Podczas gdy gulasz się gotuje, ucieramy ziemniaki na drobnej tarce do buraczków (nie na ziemniaczanej, żeby nie zrobiła się papka). Dodajemy drobniutko pokrojoną cebulę, pół łyzeczki soli, jajka i dużo pieprzu. Na koniec – po spróbowaniu na smak – dodajemy jajka i mąkę i mieszamy dokładnie, po czym od razu zabieramy się do smażenia, żeby masa nie ściemniała.

Cała trudność w tym momencie polega na usmażeniu dużych placków o typowej dla placków ziemniaczanych grubości – ja smażę na patelni o średnicy 28cm. Do obracania używam płaskiego talerza, na który „wciągam” placek przed jego obróceniem – prawdziwi mistrzowie na pewno potrafią obrócić placek podrzucając go na patelni. Placek powinien być usmażony po obu stronach na złoty kolor, nie za mocno (będzie jeszcze dopiekany w piekarniku).

Usmażone placki odkładamy na duży talerz przekładając papierem śniadaniowym lub do wypieków (pergaminem). Wtedy pozostają miękkie i dają się ładnie złożyć na pół.

Kiedy gulasz jest już gotowy, nakładamy do każdego placka porcję gulaszu z niewielką ilością sosu (resztę sosu podamy osobno do polewania gotowej potrawy) i składamy na pół. Takie faszerowane placki układamy na blasze (wyłożonej pergaminem) i posypujemy tartym serem, najlepiej edamskim lub gouda. Jeśli ktoś robi placek po bacowsku (z jagnięciną) , to może posypać tartym serkiem owczym, na przykład fetą.

Blachę z plackami wstawiamy do rozgrzanego do 200°C piekarnika i zapiekamy 20 – 40 minut. Krócej, jeśli gulasz i placki są gorące, dłużej, jeśli przygotowaliśmy je wcześniej i zdążyły już wystygnąć.

Podajemy z sosem z resztkami mięsa, do tego pasują różne sezonowe surówki i czerwone wino, lub kufel zimnego piwa.

Przygotowane w ten sposób placki są duże – jeden placek wystarcza na przeciętną porcję. Można użyć mniejszej patelni i otrzymać w efekcie mniejsze placki – jednak zbyt małe placki trudno jest potem nafaszerować gulaszem i złożyć na pół.

Na zdjęciu tytułowym: placek po bacowsku w Karczmie „Bacówka” w Jaworkach koło Szczawnicy. Po prostu podczas gotowania nie robiłem zdjęć, gdyż nie planowałem tego artykułu… Może przy najbliższej okazji uzupełnię…