Dzień za dniem

Dzień Kobiet

Dzisiaj mamy 8 marca i na ten marcowy dzień przypada Międzynarodowy Dzień Kobiet, mojemu pokoleniu dobrze znane i popularne święto. Odkąd tylko pamiętam, praktycznie już od szkolnych czasów, zawsze w tym dniu dostawałam kwiatki – najpierw od chłopców, potem od mężczyzn. W pracy, w domu…

Ten dzień był bardzo nagłaśniany w słusznych mediach owego czasu. W zakładach pracy organizowano drobne podarunki dla kobiet w formie biletów do kina, czy na innego rodzaju przedstawienia. A ponieważ w tamtych czasach nie było nic w sklepach – co sobie teraz trudno wyobrazić – niektóre zakłady do goździka, albo później tulipana, dokładały np. rajstopy.

Pamiętam jak dziś: były to lata osiemdziesiąte i pracowałam wówczas na Akademii Rolniczej, w bibliotece wydziału „dosadzili” nam doktoranta z Gwinei Francuskiej, który w Dniu Kobiet złożył nam życzenia z załącznikiem w postaci kwiatka i dezodorantu (każda z nas dostała) zakupionego w Pewexie (to był taki sklep z artykułami zachodnimi, dostępnymi za waluty tzw. wymienialne). Och! Jak było nam miło! Do dzisiaj pamiętam opakowanie i delikatny zapach tych kosmetyków…

Młodym osobom trudno jest dziś uwierzyć, że wówczas zwykły dezodorant kwiatowy jakiejś zachodniej firmy można było kupić tylko w sklepach Pewexu za dolary, albo po zanajomości w Modzie Polskiej (spod lady). Najpopularniejszy zapach tamtych czasów nazywał się romantycznie „Być może” i był w zasięgu większości kobiet. Bardziej eleganckie perfumy „Pani Walewska” były dużo droższe i trudniej dostępne – często po znajomości, albo na „czarnym rynku”, czyli takim dawnym odpowiedniku Darknetu. Pamiętam również perfumy „Masumi”, byl to zapach z „wyższej półki”. Takie to były czasy. Szaro, buro ale wesoło. Na wstęp na dancing do „Lotosu” (drogiej restauracji wrocławskiej) czekało się w kolejce przed lokalem, z nadzieją, że zwolni jakieś miejsce…

Dzisiaj półki uginają się od przeróżnego towaru, nie wiadomo co wybrać, wszystko jest – nudy… Obecnie zakupy już nie dają tyle radości, co wówczas. Jakaż to była satysfakcja i szczęście, kiedy we wrocławskim PDT – tam jeździłam wykupywać wędlinę i mięso na kartki, stojąc w tasiemcowych kolejkach – na spożywczym „rzucili” kawę, a na papierniczym papier toaletowy. Wtedy zajmowało się w kilku kolejkach miejsce i im więcej  czasu, i zachodu, kosztował nas każdy drobiazg, tym bardziej był dla nas cenny.

Czasy się zmieniają i niektórzy uważają, że Dzień Kobiet to święto komunistyczne, kojarzące się z PRL-em, i dlatego nie warto go celebrować.  Błąd, drodzy Panowie! Rzadka okazja na kwiatek albo maly wyraz miłości… choć Dzień Kobiet powinien właściwie trwać cały rok na okrągło…

A tymczasem, drogie Panie, kultywujmy i świętujmy nasze święto!