Moda i styl

Moda a pieniądze

Owszem, istnieje niezaprzeczalnie związek mody z grubością portfela. Przynajmniej w jedną stronę: im grubszy portfel, tym modniejsza, tym bardziej ekskluzywna kreacja. A tak naprawdę, czy etykieta drogiej firmy, albo nazwisko projektanta gwarantują nam dobry styl, samopoczucie i szczęście? Czy dodają nam urody?

Na marginesie, znałam pewną osobę (na szczęście płci męskiej), która co rusz to odchylała połę marynarki, żeby obecni mogli widzieć dużą etykietkę z marką „Armani”…

Którą z nas stać na ubieranie się u Prady, Kenzo czy Diora, na noszenie kreacji Lagerfelda, czy torebek Donny Karan? Ile z nas ma w torebce szminkę od Armani czy Lancome? Dlatego zamiast popadać w niezadowolenie i marnować czas na narzekanie, wykorzystajmy swoją energię na znalezienie swojego stylu i pozyskaniu ciekawych rzeczy za niewielkie pieniądze.

 

Moda – to jest to, co oferują nam dyktatorzy (nomen omen) mody – z Paryża, Londynu, Nowego Jorku. Szczerze powiedziawszy, poza nielicznymi wyjątkami jest to „wydziwianie” – a już na pewno nie nadają się te kreacje na okazje inne niż przyjęcie z okazji rozdania Oscarów. Rozumiem, że trudno utrzymać się w branży (mody) projektując po prostu ładne i kobiece „klamoty” – dzisiejsze czasy wymuszają prawie że nieustanny pęd do szokowania odbiorcy, klienta, słuchacza. Tak, jak na estradzie marne szanse ma ktoś, kto „tylko” wyjdzie i zaśpiewa – choćby najpiękniej – zwykłą piosenkę; bez tego całego show, tancerzy, efektów świetlnych i komputerowych.

 

Moda nie ma nic wspólnego z gustem i dobrym smakiem. Owszem, czasami zdarzają się rzeczy modne i ładne (nawiasem mówiąc, często właśnie te najbardziej „modne” aktorki i celebrytki są ogłaszane przez różne czasopisma „najgorzej ubranymi kobietami”). Jeżeli chcemy ubierać się interesująco, atrakcyjnie i gustownie, to wcale nie potrzebujemy do tego „kasy”.

 

Wspomniałam już o jednej z moich ulubionych aktorek, która znana jest z wymyślnych i niezwykle kobiecych strojów, kreacji ze starannie dobranych pojedynczych części gardroby i wymyślnych, gustownych dodatków. Aktorka ta zwierzyła się w jednym z wywiadów, że większa część tych kreacji to zakupione w „ciucholandii” tanie rzeczy i że właśnie „grzebanie” w setkach unikalnych ciuchów pobudza jej kreatywność i wyobraźnię.

 

Ja też bardzo chętnie odwiedzam wszelkiego rodzaju sklepy z odzieżą, w których sukienka nie kosztuje majątku (uwielbiam TK Maxx), a para butów nie rujnuje mojego skromnego budżetu. Jedno, czego nie waham się zainwestować i poświęcić, to czas: często przeszukuję po kilkakroć rzędy wieszaków w poszukiwaniu jakiejś bluzeczki, czy sukienki – na ogół właśnie podczas tych poszukiwań odkrywam nowe połączenia i czasami nietypowe zastosowania dla różnych elementów ubioru, jak na przykład na zdjęciu obok, gdzie zwykła, tania bawełniana mini-spódniczka doskonale komponuje się z półprzeźroczystą tuniką, kapeluszem i czerwonymi szpilkami. Każdy z tych elementów jest sam w sobie najzwyklejszy (spódniczka) albo niepraktyczny (tunika) – razem stanowią kreację – moją własną.

Nie bójmy się kreować własnej mody, mody, która nam pasuje i w której dobrze się czujemy. Bo jeżeli dobrze się czujemy, to promieniujemy radością i zadowoleniem – wtedy nawet najzwyklejsza „szmatka” wygląda na nas jak świeżo od D&G.