Dzień za dniem

Diabelska Grota

(więcej zdjęć na końcu artykułu)

Właściwie to chcieliśmy w weekend nazbierać grzybów – niestety, nie znaleźliśmy ani jednego. W lesie, gdzie przed dwoma laty nazbieraliśmy kilka koszy w jeden dzień, teraz nie ma nawet muchomorów.

Wybraliśmy się więc w niedzielę do Diabelskiej Groty (Teufelshöhle) niedaleko miasteczka Pottenstein w krainie Oberfranken, kilka kilometrów od naszego lasu grzybowego o nazwie Veldensteiner Forst. Jest to największa w Niemczech grota dostępna publiczności do zwiedzania, a znana z licznych stalaktytów i stalagmitów, przyjmujących często niezwykłe kształty.

Grota powstała około 2,5 miliona lat temu w wyniku przesuwania się i spiętrzenia skał, od tego czasu też woda, spływająca przez skały, a nasycona dwutlenkiem węgla, rozpuszcza powoli substancję skalną, a spływając do groty i oddając dwutlenek węgla oddaje też wapń, który osadza się w formie stalaktytów (rosnących z dołu do góry) i stalagmitów (rosnących z góry na dół sopli) o najprzedziwniejszych formach. Stalaktyty i stalagmity „rosną” bardzo powoli, milimetr na siedem lat. Nie wolno ich dotykać, gdyż zanieczyszczenie między innymi tłuszczem z palców może spowodować, że przez następnych piętnaście lat „wzrost” takiego tworu będzie zatrzymany (wapń nie będzie się osadzać).

W grocie znaleziono też pochodzące sprzed 30 tysięcy lat kości licznych niedźwiedzi jaskiniowych, jeden z takich szkieletów zrekonstruowano: można sobie uświadomić wielkość tego zwierzęcia, które stojąc na tylnych łapach miało ponad trzy metry wzrostu i ważyło ponad czterysta kilo.

Odcinek dostępny do zwiedzania ma około 800m długości – trzeba przy tym pokonać około 400 stopni – pomimo stałej temperatury 9 stopni można się spocić. Grota składa się z kilku komór, z których największa ma około 46 metrów długości, 18 metrów szerokości i 18 metrów wysokości – nad nią ponad 50 metrów skały. Widoki są fantastyczne, ale bardzo trudne do sfotografowania, z powodu panującego mroku. „Normalnym” aparatem nie dało się nic zrobić – przynajmniej na szybko, bez długiego i mozolnego ustawiania. Na szczęście mieliśmy przy sobie smartfony, które spisały się wręcz wyśmienicie, jak na te trudne warunki: udała się większość zdjęć, nawet jeżeli nie są one tak ostre i wyraźne, jak przy świetle dziennym. Niestety, nie wolno było używać lampy błyskowej ze względu na mieszkające w grocie nietoperze, które mogłyby nawet oślepnąć od takiej powodzi światła.

Niesamowita atmosfera tajemnczości na tle wyrzeźbionych przez naturę obrazów, wręcz w księżycowej scenerii, sprawiła, że na pół godziny przenieśliśmy się do innego świata, świata sprzed tysięcy lat.

[WRGF id=1364]