Szlakiem frankońskich przodków
(więcej zdjęć na końcu artykułu)
Sobotnim popołudniem wybraliśmy się na norymberską Starówkę, gdzie przez weekend trwał XXII Średniowieczny Festiwal Fosy Zamkowej. Lepszej pogody nie można bylo sobie wymarzyć na taką imprezę, jako, że wszystkie atrakcje były na wolnym powietrzu, a konkretnie w murach fosy otaczającej kompleks zamkowy Cesarskiego Zamku Kaiserberg, górującego nad miastem – miejsce samo w sobie bardzo malownicze. Uwielbiam takie wydarzenia nawiązujące do dawnej historii regionu, mają one swój urok, magię dawno minionego czasu. Przez kilka godzin można zanurzyć się w innej epoce, a to dzięki osobom, które stworzyły ten nastrój poprzez średniwieczną muzykę, oryginalne stroje.
Podziwialiśmy kreatywność organizatorów i uczestników tego festynu. Okazuje się, że dużo osób fascynuje się średniowieczem, kultywując niektore jego zwyczaje. Na kilka dni opuszczają wygody cywilizacji, aby zamieszkać w namiotach, spać na skórach. Dużo wcześniej przygotowują oryginalne stroje, nawet prawdziwe zbroje, różne ówczesne narzędzia, instrumenty i wytwory sztuki ludowej.
Nastrój tamtego okresu tworzyly grupy artystów w strojach z epoki, z tanecznymi występami na wzór wędrownych trup aktorskich. Na pokaz walk rycerskich i zawody w walce na miecze zjechali się również miłośnicy tej sztuki z różnych stron, wśód zawodników słyszeliśmy nawet język czeski. Wielu rzemieślników w ludowych strojach prezentowało swoje wyroby rękodzieła. Można też było skorzystać z usług pań, które plotły różnego rodzaju warkocze, inne znowu malowały twarze, robiły przepiękne makijaże. Można było również dać sie namalować, oczywiście nie za darmo. Jedną z atrakcji przygotowanych dla dzieci była przejażdżka na kucykach i na wielbłądach.
Na takim festynie nie mogło zabraknąć przyjemności rownież dla ciała, czyli dobrego jedzonka i picia. Przede wszystkim tradycyjne norymberskie kiełbaski, szaszłyki, nawet cała świnka z rożna, a także różne lokalne słodkości oraz duży wybór lokalnego piwa i wina.
Bawarczycy – a właściwie Frankowie, bo tak nazywa się tutejsza ludność, podkreślając dobitnie swoją odrębność od reszty kraju związkowego Bawarii – lubią się bawić, dobrze zjeść, lubią i robią dobre piwo, wino i mają jeszcze różne „sznapsiki”, czyli mocniejsze alkohole z różnych owoców, a także z miodu. Próbowaliśmy takiego napoju z miodu, o nazwie „Bärenfalle”, czyli „pułapka na niedźwiedzie” i zawartości alkoholu ponad 40%. Dobre to, ale trzeba uważać aby nie przedawkować.
Teraz w naszej okolicy zaczyna się sezon imprezowania, każda niemal miejscowość ma swój lokalny festyn, który trwa kilka dni, przeważnie przez weekend. Jest okazja do wyjścia, zabawienia się przy muzyce na żywo, degustowania regionalnych potraw i naturalnie najlepszego lokalnego piwa. Najbardziej znanym z tych festynów jest oczywiście monachijski Oktoberfest, ale prawdziwy lokalny koloryt można jeszcze odnaleźć tylko w mniejszych miejscowościach, gdzie jeszcze nie dotarła komercja na wielką skalę.
[WRGF id=1451]
You must be logged in to post a comment.