Dzień za dniem

Festiwal piwny w Erlangen

W zielonoświątkowy poniedziałek (w Niemczech dzień wolny od pracy) wybraliśmy się na lokalny festiwal piwny w sąsiednim mieście Erlangen. Festiwal ten, zwany Bergkirchweihe, jest jednym z największych w Europie: w ciągu dwunastu dni przewija się na nim około miliona gości, dziesięciokrotnie więcej, niż liczba mieszkańców Erlangen.

Festiwal ten jest – jak sama nazwa wskazuje – przede wszystkim okazją do spróbowania dziesiątek lokalnych gatunków piwa, sprzedawanych bezpośrednio z piwnic, w których lokalne browary to piwo składują. Piwnice te ciągną się kilometrami pod górą kościelną, od której ten festiwal, odbywający się niemal corocznie od 1755 roku, bierze swoją nazwę. Niektóre piwnice sięgają nawet 500m wgłąb góry.

Na ponad 11 tysiącach miejsc siedzących, pod namiotami i różnymi zadaszeniami można przy piwie i gorących smakołykach spędzić przyjemnie czas. Piwo pije się z litrowych, kamionkowych kufli, zwanych Mass – w mniejszych naczyniach można dostać napoje chłodzące, wino, itp., ale nie piwo. W tym największym ogródku piwnym Europy można zjeść pieczyste z kaczki z ogromną kluską, albo tradycyjne kiełbaski z bułką. Oczywiście nie brakuje też pizzy, frytek i przeróżnych słodyczy.

Dla dzieci (dużych i małych) wielkie atrakcje to różne karuzele, huśtawki, ogromny diabelski młyn i inne, niemniej diabelskie urządzenia, przy których od samego patrzenia już kręci się w głowie.

Ciekawostką jest, że coraz częściej młodzi ludzie ubierają się na ten festiwal „po ludowemu”, czyli w tradycyjne bawarskie sukienki, zwane Dirndl (o których już pisałam) i skórzane spodnie (oczywiście „płeć brzydka”).