Dzień za dniem

Spacerek dla zdrowia

Korzystając z pięknej pogody wybraliśmy się w niedzielne popołudnie na godzinny spacerek po łące za domem. Niedawno czytałam o korzyściach, jakie daje taka zwykła przechadzka – nawet nie jakiś wyczyn, nordic walking czy inne trendy, ale zwyczajny spacer „na luzie” – i chcę wszystkim polecić tę formę ruchu na świeżym powietrzu! Nadaje się dla każdego, niezależnie od wieku, stanu zdrowia, tuszy itp., pobudza krążenie, dotlenia organizm (bardziej, niż wystawianie głowy przez okno) i wzmacnia odporność na choroby, poprawia cerę i przemianę materii.

Przebywając na powietrzu, odrywamy się od zgiełku domowego, od problemów, mamy możliwość spojrzenia na pewne sprawy z dystansu. To nie tylko teoria, ale i praktyka, spawdziłam to na sobie. Trudno w to uwierzyć, ale dwadziescia kilka lat wstecz, moje przedśniadaniowe wychodzenie z domu na przechadzkę do lasu, albo poranne bieganie, było traktowane jako coś nienormalnego, oczywiście w moim sąsiedztwie. Patrzono na mnie jak na jakąś nienormalną. „Pewnie ma za mało pracy w domu” – mówiono nawet w rodzinie. Teraz chodzenie, czy bieganie, jest jak najbardziej „trendy”.

Tak więc korzystajmy z tego, bądźmy „trendy”, dbajmy o siebie, nie od jutra, tylko od zaraz: więc „hajże na spacerek”!  A dziś wieczorem marsz po mleko do bauera, ponad cztery i pół kilometra! Przyda się, bo po wojażach letnich znowu się przytyło. Ani się nie obejrzymy, a Sylwester nas zaskoczy i znowu będą problemy z „wciśnięciem się” w kreację. Łatwo przytyć, ale zrzucić co nieco przychodzi nam coraz trudniej. Szanujmy więc nasze zdrówko i same siebie!