Wiosenne plany
I oto mamy wiosnę! Wielkanoc na progu, a potem buchnie majem i zaczniemy zrzucać z siebie okrycia, odsłaniać więcej ciała, które chciałoby się przynajmniej odrobinę skorygować. Przez zimę trochę nam przybyło tu i ówdzie, najwiecej tam, gdzie niechciane, a i kondycja cery oraz całości nienajlepsza. Nie jesteśmy z siebie zadowolone! Czas coś z tym zrobić, ale już, nie odkładać na jutro, w nieskończoność. Zawsze znajdziemy jakiś powód, aby odwlec, tylko że odwlekając robimy sobie niedźwiedzią przysługę.
Moja babcia zawsze mówiła, że co masz zrobić jutro, zrób dzisiaj. Taaak, łatwo powiedzieć! Ale nie łudźmy się, że tak od samości się poprawi, zrobi się samo. Postanówmy i zapiszmy się na jogę, na zumbę, na basen, na siłownię, od czegoś zacznijmy. Namówmy koleżankę na wieczorne bieganie, czy chodzenie. Dla chcącego… Wiem, praca, dom… ale to tylko wymówka! Przez wiele lat po zwleczeniu się z łóżka, ze sklejonymi jeszce oczami, przebierałam się i bez względu na porę roku wychodziłam pobiegać „ścieżką zdrowia”, aby zasłużyć sobie na poranną kawę i śniadanie. Nawet w pierwszy dzień świąt nastawiałam barszcz biały i wychodziłam pobiegać. Czułam się wspaniale, rozpoczynając w ten sposób dzień i nie miałam wyrzutów sumienia, pozwalając sobie na przyjemności zastawionego stołu.
Ze względu na stopień aktywności w różnych porach dnia, dzielimy sie na skowronki i nocne marki. Ja należę raczej do tych drugich. Ożywiam się późno i rano trudno mi jest zerwać się z pościeli. Mimo tego zaczynam dzień – kiedyś od biegania, a teraz ze względu na kłopoty z kręgosłupem – od rytuałów tybetańskich.
Oczywiście, wszystko zależy od rozkładu dnia, od czasu pracy, do tego musimy się dostosować. Kiedy pracowałam, jak większość, w trybie dziennym, codziennie wieczorem wychodziłam z koleżanką na godzinne chodzenie czy bieganie. Dodatkowo conajmniej raz w tygodniu aquafitness i Callanetics. Same plusy: Lepsza kondycja, wzmocnione mięśnie kręgosłupa (gorset kręgosłupa), organizm dotleniony, ładniejszy i przez to szczęśliwszy. Nawet kiedy w następnym dniu pojawia się ból i zakwasy, to jest to taki przyjemny ból, masz poczucie mięśni, które solidnie pracowały i możesz być z siebie dumna!
Domowników należy przyzwyczaić do naszych potrzeb, same musimy o to zadbać. Może z początku nie będzie im to na rękę, przecież nie będziemy na każde zawołanie, za to w przyszłości docenią bardziej wszystko co dla nich robimy, w pewien sposób nas „dostrzegą”, nasze zdanie, nasze ja.
Bierzmy sie za siebie, czasu coraz mniej…
You must be logged in to post a comment.